Tradycja kontra nowoczesność – mój ulubiony gadżet
27 lipca 2015Jestem takim typem człowieka, który w księgarni…przepada. Bardzo lubię książki. Lubię czytać, lubię ich dotknąć przed zakupem, powąchać, zajrzeć do środka. To taki mój mały fetysz. Znacie to?
Z tego właśnie względu nie mogłam się przekonać do czytnika e-booków. Mąż kupił go w 2011r. (wersja Classic, niedotykowa), więc trochę podczytywałam. Nie czerpałam jednak z tego takiej przyjemności jak wtedy, gdy czułam pod palcami szeleszczące kartki tradycyjnej książki.
Długo trwało moje przełamywanie lodów z Kindlem. Jak już lody zostały przełamane, to niemal nie wypuszczam go z rąk. Ostatnio kiedy musiałam zrobić jakieś badanie (2 godziny w przychodni), cieszyłam się jak dziecko, że tak dobrze mogę wykorzystać czas bez obciążania głowy, rąk i mojej letniej torebki w wersji mini. Dlaczego Kindle dostał się w moje ręce? Bo mąż woli czytać e-booki na tablecie.
Dacie wiarę, że jeszcze rok temu ja kupowałam sobie „prawdziwe” książki a mój mąż minimalista tylko e-booki? Wiele mamy ich zdublowanych, bo obydwoje chcieliśmy przeczytać to samo, ale mnie satysfakcjonowała jedynie wersja papierowa. Takie z nas konserwatywno – liberalne małżeństwo, jeśli chodzi o technologię.
Pamiętam, że jakiś czas temu pakując się na tygodniowy wyjazd, zastanawiałam się jakie książki zabrać, które zmieszczą się w walizce, czy nie będzie mi zbyt ciężko. Teraz się z tego śmieję i myślę, że z kindlem życie jest takie proste… Dalej lubię czytać tradycyjne książki, czuć ich zapach, słyszeć szelest papierowych kartek, jednak wygoda chyba w tym przypadku zaczyna brać górę.
Dlaczego warto korzystać z czytnika e-booków?
- zajmuje mało miejsca w torebce
- jest naprawdę lekki, jego waga to ok. 170 (nowsze wersje mogą ważyć ok 200 g, co i tak jest niewiele, gdy nowe smartfony ważą ok. 130 g.)
- pomieści całą domową biblioteczkę (sama nie próbowałam, ale podobno nie ma problemu z wgraniem ponad 1000 książek)
- bardzo dobrze czyta się tekst, ekran nie świeci się, oczy się nie męczą
- wyświetlana strona książki do złudzenia przypomina tę papierową
- bateria wytrzymuje ok. 2-3 tygodnie bez konieczności ładowania, a samo ładowanie trwa jedynie ok. 2 godzin
- mogę go zabrać na plac zabaw, kiedy moje dziecko bawi się w piasku
- idealnie sprawdza się w podróży, wszędzie tam gdzie musimy na coś/kogoś czekać
- nie muszę używać żadnych zakładek i martwić się o zagięte w książkach rogi i wiem, w którym miejscu skończyłam czytać
- więcej czytam
- można jednocześnie czytać kilka książek, bez potrzeby noszenia ciężarów
- można dostosować wielkość czcionki do własnych potrzeb
- książki można uporządkować w kolekcje, czyli foldery, np. „Przeczytane”, „Poradniki”
- kiedy nie podoba mi się jakaś książka to po prostu wykonuję kilka kliknięć i zaczynam nową
- czasami e-booka można dostać za darmo, kiedy kupuje się tradycyjne książki (książki Kominka vel T. Tomczyka)
- warto śledzić promocje w różnych księgarniach, gdzie książkę w wersji elektronicznej można kupić za jakieś 10 zł (my mamy ich teraz około 150)
- ciekawe zestawienie różnych wersji Kindle znajdziecie na stronie porównanie wersji Kindle
Jak dodawać książki?
- przez USB – po prostu podłączamy Kindle do komputera kabelkiem USB i wtedy funkcjonuje jako dysk zewnętrzny. Plik z książką po prostu kopiujemy
- przez e-mail – po zautoryzowaniu naszego adresu e-mail, wysyłamy maila na specjalny adres i plikiem książki jako załącznikiem, Kindle po podłączeniu do WiFi pobierze ją sam
Gdzie kupić Kindle i ile kosztuje?
Nowy Kindle można zamówić bezpośrednio od producenta, czyli Amazona za 139 USD + VAT + koszt dostawy.
Na Allegro nowe czytniki kosztują od 300 do 500 zł (w zależności od wersji). Używane to koszt ok. 200 – 250 zł.
Gdzie kupować książki?
Warto śledzić swiatczytnikow.pl gdzie codziennie publikowane są promocje z księgarni. Listę promocji znajdziecie również na upolujebooka.pl
Co więcej – serwis ten umożliwia otrzymanie powiadomienia jeśli wypatrywana przez nas książka znajdzie się w promocji.
A Wy korzystacie już z czytnika e-booków? Jeśli nie, to czy udało mi się choć trochę do niego przekonać?
Zostanę przy tradycyjnej formie książki. W pracy pracuję intensywnie przy komputerze, oczy bolą i nie moge czytać książek za bardzo jak kiedyś:(. No i brak czasu. Kradzione chwile na kilka stron dziennie to mój max;/
Jeśli chodzi o czas, to doskonale rozumiem te kradzione ukradkiem strony… Ale na pewno warto!
Mój Mąż też na Kindla zachorował… Jednak kiedy zaczyna robić badanie rynku..trwa to wieki… więc Kindla jeszcze nie posiada. A ja to chyba jestem w Twojej fazie sprzed roku…nadal wącham książki (z Antkiem..przynajmniej taki ma kontakt, skoro czytać nie chce), ale z drugiej strony coś mi się zdaje, że technika w końcu wymości sobie swoje Kindlowe miejsce w mojej torebce..hmm… ciekawe jak to będzie…Póki co-jestem twarda;)) Buziaki! ps.Ja do takich nowinek-to jak do jeża.Z całym szacunkiem do jeży:))
Aniu, ja też nie jestem szczególną fanką takich gadżetów i miłości od pierwszego wejrzenia nie było :) Ale z czasem…
Nie zdziwiłabym się, gdybyś też się zachwyciła!
Jeszcze nigdy się nad tym nie zastanawiałam … ale tyle jest plusów dlaczego warto! Mam tyle nieprzeczytanych książek i chyba jest to sygnał aby nie kupować nowych …. zanim nie przeczyta się to co stoi na półkach :)
pozdrawiam
Anna
Aniu, ja teraz kupuję już znacznie mniej papierowych książek, ale od czasu do czasu się rozpieszczam i cieszę oko patrząc na regał. Teraz całe dnie spędzam na dworze, jestem u rodziców, na wsi. Marysia ma towarzystwo a ja w tym czasie zaczynam czytać trzecią z kolei książkę.
Pozdrawiam serdecznie!