(Nie)zły dzień z życia matki na urlopie
Ponieważ mój oczekiwany powrót do pracy okazał się falstartem, dni przebiegają bardzo podobnie do siebie. Nie biegam rano szykując się do pracy, nie myślę o tym co mam zrobić po powrocie, nie zastanawiam się czy zdążę utulić Marysię do snu wieczorem.
Jedynym moim budzikiem od ponad dwóch lat jest właśnie Marysia. Naprawdę, na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy ustawiałam w swoim telefonie godzinę pobudki. Są takie dni, że wysypiam się do oporu a gdy słyszę odgłos deszczu na dworze, to uśmiecham się i przekręcam się na drugi bok.Ma to swoje plusy, ale ma też minusy… Nie mogę np. za nic w świecie uruchomić opcji drzemki.
Czyżby nasze wspólnie dni były sielanką? Oto jak wyglądał jeden z nich. (więcej…)