Czym zająć roczne dziecko? Czyli patent na roczniaka
27 października 2013
Podejrzewam, że wiele matek mających mniej więcej roczne dziecko (podobnie jak ja) ma nie dwie a cztery nogi. Dwie swoje i dodatkowe dwie w postaci małego przyssanego do nas Szkrabika, który nie odstępuje ani na krok, stale chce być przy nas.
Ważne, aby mama była blisko, jak najbliżej i bawiła, zabawiała, rozbawiała. Od rana do nocy. Od nocy do rana. A my chcąc temu podołać masę obowiązków odkładamy na później, bliżej nie zdefiniowane „później”.
Swoją drogą dziwne jest to, że mając dwa razy więcej nóg nie robi się wszystkiego dwa razy szybciej. Niczego się nie robi szybciej…
Pytanie co zrobić z tym fantem? Jak zabawić naszego Brzdąca? Czy istnieje jakiś patent? Patent na roczniaka? Oczywiście ja wciąż szukam… Wspomniałam coś o tym w poście „Zaczyna się niewinnie„.
Mogę powiedzieć, że mam kilka sposobów, by choć na chwilę znaleźć czas dla siebie i obowiązków. Ten pierwszy, który zawsze się sprawdza to… wysłanie na dłuższy spacer dziecka z tatą :)
Jeśli nie ma takiej możliwości to muszę po prostu być bardziej kreatywna.
Polecam zabawkowy tunel. Kiedyś rozkładałam go i w mgnieniu oka znikała moja absorbująca Marysia. W tunelu znikała. Biegała, zaglądała, robiła „a kuku”, ciągając ze sobą całą gromadę – lalę, misia i piłkę. Ja rzucałam się w wir pracy.
Zachęcam do włączenia dziecka do różnych prac domowych. Przecież one uwielbiają naśladować dorosłych! Podczas mojego gotowania idą w ruch wszelkie miski, drewniane łyżki, durszlaki. Może być głośno, ale bezpiecznie. Świetnie się też sprawdzi osobisty plastikowy serwis do herbaty, my już taki mamy.
Spokojnie możemy dać dziecku do zabawy plastikowe butelki, też zrobią trochę hałasu, ale ucieszą malucha. Można je napełnić wodą, lub zrobić z nich grzechotki wrzucając do środka kaszę, groch czy makaron. Moja Marysia bardzo lubi te domowe zabawki.
Szczytem marzeń jest opróżnienie wszystkich szuflad w mieszkaniu, ale… o porządku można oczywiście zapomnieć. Dlatego ja mam jedną szufladę w kuchni zarezerwowaną wyłącznie dla Marii. Od czasu do czasu dorzucę do niej jakieś nowe sprzęty i dziecko ponownie staje się wielkim odkrywcą.
Oczywiście na bieżąco szukam kolejnych sposobów, by zająć czymś Malucha i mieć chwilę dla siebie czy częściej – domu. Jak do tej pory niezawodny jest spacer z tatą :)
Tylko zastanawia mnie gdzie tu sprawiedliwość? Oni się relaksują zażywając świeżego powietrza a ja biegam z językiem na brodzie, żeby dom ogarnąć… Wracają uśmiechnięci i wypoczęci, Maryś gotowa do zabawy po długiej drzemce… Od jutra zarządzam wspólne sprzątanie! I sama wychodzę pospacerować! Ale pewnie wyjdzie jak zwykle ;)
Znam to skądś. :) Powiem Ci tylko, że przy drugim dziecku jest lżej… Choć i nóg niestety przybywa (nawet mój czterolatek lubi się uwiesić i ciągnąć jak kula u nogi). :) Pozdrowienia!
A przyznam, że przyszło mi do głowy, że w przyszłości liczba tych nóg może być większa…:) Teraz już mam pewność :p Pozdrawiam!
Agatko, przeglądałam właśnie Twoje archiwalne wpisy. Powiedz mi, gdzie kupiłaś taki zabawkowy tunel?
Asiu, tunel jest z Ikei. Powiem Ci, że po roku wciąż Marysia z chęcią go rozkłada, mój 6 – letni Siostrzeniec też z niego korzysta! Myślę, że to zakup na lata :)
Jak to dobrze że z roczniakiem można już świat zwiedzać :) My u siebie (Warszawa) mamy Teatr Małego Widza – jedyne takie miejsce stricte dla najmłodszych… ale zauważyłam, że i kawiarnie i restauracje mają kąciki zabaw dla maluchów… kurcze – jak dobrze wyjść z domu :))) nie żebym z niemowlakiem nie wychodziła, ale to co innego)
Wiesz, jak Marysia była mała, to jak wychodziliśmy gdzieś na miasto, to ona leżała w nosidełku i się uśmiechała, czasami spała… Później jak zaczęła chodzić, to chyba było najtrudniej, bo odczuwała dużą potrzebę ruchu, zresztą jak wszystkie dzieci, to normalne. Teraz najbardziej doceniam w restauracjach czy kawiarniach takie kąciki z dużą ilością kredek i zwykłych białych kartek! To jest czas, kiedy mała już sama zje, chwilę posiedzi a później jeszcze się pobawi :) Czy można chcieć czegoś więcej…?
Cudownie wyjść z domu, coraz więcej rodziców korzysta z tego przywileju. Nie ma co się ograniczać. A mnie bardzo kusi Teatr Małego Widza, bo jeszcze tam nie byliśmy.
Pozdrawiam!
:) ze swojej strony mogę polecić spektakl „rozplatanie tęczy”. Te wszystkie kolory… Sama się potem na tej scenie bawiłam – wcale nie gorzej niż moje dziecko :))) Tylko bilet warto wcześniej zarezerwować, bo szybko się kończą :). Pozdrawiam i daj znać jak było :)
Super post! :) Tak naprawdę dziecko nie potrzebuje wiele do świetnej zabawy