Sztuka manipulacji
6 listopada 2013Och, jakie to cudowne, gdy mały tuptający człowieczek podchodzi do nas z uśmiechem, mówi „maaama” lub „tata”i daje buziaka! Rozpływamy się i nie ma nas :) Uwielbiam to!!!
Ale ostatnio doszłam do wniosku, że buziaki naszej córeczki nie zawsze są bezinteresowne. Oczywiście Marysieńka już zdążyła zauważyć, że mama i tata są totalnie zaślepieni jej urokiem osobistym i nie ma siły… Mogę się oszukiwać, że istnieją w naszym domu pewne zakazy wobec poczynań naszego Maluszka… No ale pytam jak mam nie ulegać???
Odwracam się na chwilę, żeby sobie herbatę zrobić a za sobą słyszę znany dźwięk… szuranie. Oto Marysia otwiera kolejną zakazaną szufladę. Podążam więc w jej stronę a mały Berbeć wykrzykuje radośnie „mmmm mama!” i cmoka z daleka.
Albo inna sytuacja, Marysia dobija się do drzwi, za którymi siedzi zapracowany tata. Mówię, Marysiu, tata pracuje, ale Ona już wie, co będzie działać: „taaaata” cmok, cmok, cmok :)
Totalnie zaskoczyła mnie jednak swoją wylewnością, gdy byliśmy u znajomych! Nie bardzo zwracając uwagę na mnie czy męża pobiegła do naszego znajomego, wspięła się na paluszki i usłyszałam tylko głośne cmokanie, zdążyłam jeszcze zauważyć, że obok tego dopiero co poznanego(!) wujka leżał pilot a to przecież jest obiekt westchnień naszej córki ;) I wszystko jasne…
Ach to słodziak mały. I jak tu nie ulec?:)
Pojęcia nie mam, ja nie potrafię!
Ha, ha, ha:) cała Marysieńka! Znam, znam bo nie raz sama doświadczyłam….. i oczywiście uległam, a jakże;) i zawsze będę ulegać bo nie sposób się oprzeć!!!
Dzięki za wsparcie Ciocia :)
Przypadkowo natknęłam się na Twojego bloga i bardzo mi się tu podoba:) A Twoja córeczka jest przeurocza i przesłodka:) Pozdrawiam!
Baaardzo mi miło! Zapraszam do nas częściej. Pozdrawiam serdecznie!
Przesłodkie Maleństwo…