Przed siebie…
Jest pewna zależność między pierwszymi próbami chodzenia Maluszka a bólem kręgosłupa rodzica. Nikomu, kto ma już tuptającą pociechę nie muszę tu niczego tłumaczyć. Ból jest wprost proporcjonalny do wielości wykonanych (przez dziecko) kroków. Ja w ostatnim czasie przerabiałam tę definicję każdego wieczoru i rozprostowywałam kości tylko po to, by rano mały Berbeć mógł znowu złapać mnie za rękę i prowadzić gdzieś. Byle przed siebie!