Nad zalewem
14 listopada 2014Ubiegły weekend był długi. I nie mam tu na myśli dodatkowych dni wolnych.
Nie, nie wybraliśmy się nad zalew. Jako że sezon przeziębieniowy w pełni, to nasze plany rozmyły się w sobotę nad ranem, kiedy Marysia zaczęła gorączkować…
Przesiedzieliśmy kilka dni w domu kurując się. Łatwo nie było. Ja tylko wzdychałam patrząc na pogodę za oknem a wieczorami przeglądałam zdjęcia.
Wśród nich znalazłam te ze spaceru nad zalewem. Pamiętam, że wtedy wróciliśmy z Grecji i tak mi było smutno, że lato się skończyło. Wskoczyliśmy więc w nieco cieplejsze ubrania i powędrowaliśmy. Teraz miło powspominać, że… w ogóle mogliśmy wyjść.
Dzisiaj na dworze szaro, buro i ponuro, ale od tych zdjęć jakoś cieplej się zrobiło. Czujecie?
I jak tu nie tęsknić za ciepłem w powietrzu…
Mnie się nie udaje Aniu, jak oglądam te nasze zdjęcia sprzed kilku miesięcy :(
Świetne ubranko ma Marysia! Gdzie takie wytrzasnęłaś??? :):):)
Powiem Ci, że patrzę na zdjęcie z telefonem i jakbym Oskara widziała :D Codziennie uskutecznia rozmowy telefoniczne ;)
Mam nadzieję, że już u Was dobrze! Ściskamy mocno!
Dziękuję Asiu! U nas już wszystko ok i mam nadzieję, że już nic się nie zmieni… Dzieci doskonale nas naśladują, co? :)
Kombinezon jest chyba z C&A :)
I Wam życzę zdrówka i przesyłam uściski z coraz zimniejszych Siedlec!